4.02.2015

1. Sweet words from a serpents tongue

   Zmrużyłam oczy prześlizgując się pomiędzy uczniami w miarę delikatnie ich odpychając od siebie, pomiędzy nimi nie widziałam gdzie się znajduję. Na pół sekundy zamknęłam oczy z myślą, że to pomoże mi się opanować. To mój pierwszy dzień w szkole, w nowej szkole, kiedy już mnie wszyscy tu obecni wkurzyli. Niektórzy spoglądali na mnie i szeptali do osoby obok ale zlałam ich. Nie mam zamiaru na nikim robić wrażenia czy chociażby zaprzyjaźnić się. Na tą chwile moim jedynym priorytetem było odnaleźć klasę w której mam pierwszą lekcje czyli Francuski. Przecisnęłam się do ściany pod którą zamierzałam poczekać do dzwonka kiedy ucznie pójdą na lekcję i na korytarzu się trochę przerzedzi. Długo czekać nie musiałam. Chwilę potem rozejrzałam się po korytarzu za numerem sali 17. Bez problemów już żadnych weszłam do sali i korzystając z tego, że nauczyciel jeszcze nie przyszedł usiadłam w wolnej ławce przy oknie. Nietrudno było mi udawać, że nie czuje wszystkich wzroku na mnie kiedy za oknem na przeciwko miałam idealny widok na drugie skrzydło szkoły i okno w sali teatralnej jak mniemam, Dzięki mojemu wzrokowi
widziałam wszystko w zasięgu sali jak również odgrywającą sie tam scenę podejrzewam, że romantyczną. Przyglądałam się jeszcze przez chwilę parze na scenie, w sumie tylko dziewczynie gdyż chłopak stał tyłem do mnie, kiedy właśnie chłopak drgnął i odwrócił mocno i szybko głowę w stronę okna. Jakby czuł, że na niego patrzę spojrzał prosto w moje oczy, które lekko zmrużył. Również patrzyłam się na niego wiedząc, że jego ludzki wzrok jest tak żałośnie słaby, że on nie widzi jak się w niego wpatruje. Jednakże ten odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni nadal patrząc prosto w moje oczy. Mówiąc, że byłam zaskoczona to mało, wręcz zszokowałam się, że on mnie dostrzegł, zauważył. Jego piwne oczy wierciły dziurę w moich, kiedy do mojej klasy wszedł zdyszany nauczyciel głośno rzucając na biurko  książkę. Podskoczyłam na krześle zdezorientowana. Kiedy zerknęłam w stronę okna w którym stał chłopak już go nie było. Spuściłam głowę wmawiając sobie, że jednak mnie nie widział. Taka była prawda.
 Nauczyciel nawet na mnie nie zerknął gdy sprawdzał obecność i czytał moje imię i nazwisko. Oczywiście mi to pasowało. Chwile po sprawdzeniu obecności do klasy weszła blondynka. Kiedy spojrzałam w jej stronę ona już na mnie patrzyła. Powstrzymałam zachwycone westchnienie gdy zobaczyłam jej oczy w których wirowały ciemne iskierki na tle złotego koloru. Miała piękne oczy. Widząc moją reakcje zauważyłam cień uśmiechu na jej twarzy lecz szybko, może za szybko odwróciła się do nauczyciela i przeprosiła za spóźnienie. Jedyne wolne miejsce w klasie było obok mnie. Czyli ta blond piękność siedziała sama.
Kiedy zajęła miejsce obok próbowałam już nie zwracać na nią uwage lecz było to trudne czując jej wiercący dziurę w mojej głowie wzrok. Przewróciłam oczami i oparłam się zakładając ręce na piersi i spojrzałam na nią. Uśmiechnęła się.
     -Jesteś nowa.- mruknęła jakby do siebie patrząc wprost w moje oczy.
     -Tak i witaj.- powiedziałam sucho mając nadzieje, że się zniechęci do rozmowy ze mną lecz nadzieja matką głupich. Dziewczyna wyciągnęła w moją stronę dłoń na którą tylko zerknęłam i nieufnie ujęłam w swoją.
     -Jestem Crystal Bieber. Zauważyłam, ze dusza towarzystwa nie jesteś i pewnie nie pali cię do proszenia kogokolwiek o oprowadzenia po szkole. Więc ja cię oprowadzę. Co ty na to?
Jej stanowczy ton sprawił, że na mojej twarzy wykwitł blady uśmiech. Dla mnie zaletą u osoby było zdecydowanie a u Crystal go nie brakowało. Swoją drogą podobało mi się jej imię, które pasuje do niej w sam raz.
     -Fakt dokonany, prawda?- spytałam retorycznie przechylając w jej stronę głowe i marszcząc nos. Dziewczyna parsknęła śmiechem, nie głośno, nie cicho. Nauczyciel na nią zerknął i uciszył.
     -Oczywiście. Ale nadal mi się nie przedstawiłaś.
Posłałam jej uśmiech.
     - Anastasia jestem. Anastasia Hale.
Cholera do kwadratu, miałam z nikim się nie zapoznawać.


     Crystal miała ze mną każdą lekcje i chodziła u mojego boku wszędzie. Widziałam wszystkie spojrzenia w naszą stronę. Ale nie widziałam również żeby ona się z kimś witała lub rozmawiała. Kiedy wyszłyśmy już z przedostatniej lekcji, wf na korytarzu nikogo prawie nie było. Pewnie mieli mniej lekcji.
     -Widzisz, teraz muszę cię zostawić. Jadę dziś wcześniej do domu, rozumiesz chyba. Matematyka nie jest moim oczkiem w głowie.- rzuciła ironicznie na co skinęłam głową.
     -Nie śpieszy mi się tam. Więc może cię odprowadze do wyjścia.- spojrzałam na dziewczynę która nadstawiła dziwnie uszu w stronę korytarza i uśmiechnęła się dziwnie. Spojrzałam w tamtą stronę również wyczulając swój słuch. Słyszałam ciche kroki i zero szumu..
     -Jasne a tak przy okazji poznam cię z moim bratem.- przerwała mi dziewczyna szybko. Spojrzałam na nią zdezorientowana nawet nie wiem kiedy mój oddech przyśpieszył. Za pare sekund zza zakrętu wyjdzie możliwe, że brat Crystal. Przysłuchałam się bardziej tej osobie ale nie słyszałam szumu jego serca. Wpadam w paranoję powoli.
Chwilę potem zza zakrętu wyszedł wysoki blondyn. Przejechałam od jego stóp do samych oczy wzrokiem. To był ten sam chłopak którego obserwowałam na pierwszej lekcji. Spiełam się mierząc go nieufnie wzrokiem. On również przyglądał mi się intensywnym wzrokiem. Gdy stanął u boku Crystal naprzeciwko nas ta nagle klasnęła dłońmi.
     -Justin- pisnęła i uśmiechnęła się tak szeroko, że równie dobrze mogły by boleć ją policzki.- Chce byś poznał moją nową koleżankę. To jest Anastasia, - Złapała mnie za ramię i przybliżyła do siebie - a to mój brat Justin.
Ciszę przerwał Justin, który najpierw uśmiechnął sie a potem zarzucił ciężko ręke na ramiona Crystal i znowu spojrzał prosto w moje oczy.
     -Miło mi cię poznać mała. Dobra, spadamy?- spojrzał na Crystal która dała mu sójkę w bok.
     - Tak, to do zobaczenia Anastasio.- pomachała mi i odciągnięta przez złotowłosego udała się za nim do wyjścia z szkoły. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się idąc do klasy na ostatnią lekcję. Stanęłam przed wejściem słysząc swoje imię gdzieś daleko.
     -Zawsze każdego unikasz a teraz zaczęłaś się kolegować z tą nową? Anastasia, tak? Mam się martwić, że jesteś lesbijką?- rozpoznałam ten głos, należał do Justina.
     -Jus, jesteś totalnym idiotą.- warknęła druga osoba, którą była Crystal.
Weszłam do klasy nie chcąc słuchać dalej rodzeństwa. Polubiłam Crystal była osobą akurat na moje wymagania. Nie naciskała, miała swoje zdanie i nie gadała jak najęta, czyli mnie nie wkurzała. Za to jej brat sprawił, że czuje się zmieszana.


     Gdy weszłam do domu od razu poszłam do salonu i usiadłam na kanapie obok Christiana, który jak zawsze o tej godzinie gadał przez telefon ze swoimi znajomymi. On lubił towarzystwo ale ja nie. Nie był jak stereotypowy brat, my byliśmy ze sobą zżyci po śmierci naszych rodziców, jesli to możliwe, jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy. To Christian był moim najlepszym i jedynym przyjacielem. Od razu gdy zauważył, że usiadłam obok niego objął mnie ramieniem i pocałował w włosy. Wiedział, że tego nie lubie. Skrzywiłam się lekko i zgromiłam go spojrzeniem. Uśmiechnął się lekko odpowiadając na pytanie którego nie słyszałam bo nie chciałam.
     -Słuchaj Alice musze kończyć bo Anastasia wróciła. Wpadniesz wieczorem? - odczekał chwilę- Dobra, przekaże jej. Na razie.
Gdy zakończył rozmowe ścisnął mocniej moje ramiona i zaalarmowana spojrzałam na niego. Alice?
     - Alic też wróciła do Ameryki? Gdzie zamieszkała? Ale jak to?- zasypałam pytaniami brata. Alice to moja kuzynka, była razem ze mną w internacie w Wielkiej Brytanii. Nigdy bym nie przepuszczała, że jej rodzice w tym jej matka to moja chrzestna bardzo surowa kobieta ją wypisze z szkoły, żeby poszła do normalnej, szkoły średniej. Inaczej by nie przyleciała do Ameryki.
     -Alice wróciła ponieważ gdy wyjechałaś znowu wdała się w bójki i wychodzi na to, że będzie chodzić z toba do szkoły. Zamieszka z nami ale będzie też często u jej babci. Wiesz, że jej babcia też mieszka w NY? Teraz się dowiedziałem. W sumie mnie tam nie interesuje za bardzo rodzina. - Spojrzałam na niego spode łba. On tak bardzo lubi trajkotać nie myśląc nad słowami, że czasem musze mu dać znać, że przesadził. Ja jestem bardzo związana z moją rodziną.
    - Fajnie, w sumie żadna mi nowość i tak z nia mieszkałam więc normalnie jakoś tylko ten miesiąc. Ile ona mi się nagada. - jękłam wiedząc, ze przez miesiąc dużo sie działo i całą tą historie chcąc nie chcąc będe musiała wysłuchać.
     -Dlatego moja droga ja sobie wieczorem wychodzę z chłopakami a was zostawię same. Pomożesz się Alice rozpakować.
Westchnęłam cicho. Dzisiejszy dzień nie należy do moich dobrych. Wstałam tz. lewą nogą.
     -Ana, jak tam w szkole było? Pierwszy dzień, nie zaliczyłaś żadnej wpadki? Nikogo nie uszkodziłaś. Czasem trudno chodzić i myśleć równocześnie.
Często ze mnie żartował bo byłam trochę niezdarna.
     -Zgaszę cię bracie. Było całkiem okej i nie potknęłam się nic. Szkoła nie taka zła.
Gdy wzruszyłam ramionami jego telefon znowu zadzwonił a Christian posłał mi przepraszające spojrzenie i odebrał. Wzięłam swoją torbę i poszłam do swojego pokoju.


     Wieczorem przyjechała Alice kiedy Christiana już nie było. Jak zwykle zaczęła piszczeć ale do tego się już przyzwyczaiłam. Taka była. Po rozpakowaniu się zeszłyśmy do kuchni i zrobiłam kolację. Przy jedzeniu patrzyła się na mnie tak intensywnie, że jękłam z irytacji. Robiła tak zawsze gdy coś jej nie pasowało. Spojrzałam na nią wilkiem znad talerza.
     -Czego?
     -Dobrze sie spało? Czy w szkole coś się stało?- spytała przeżuwając.
Odsunęłam od siebie talerz i spojrzałam na nią.
     -Mam dziś zły dzień. Przepraszam, ze się tak zachowuje ale... ale marzę dzisiaj tylko o prysznicu i śnie.
Przejechała jeszcze raz po mnie wzrokiem i uśmiechnęła się słodko.
     -W takim razie chodź już spać. Chris posprząta.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła na górę. Miała pokój obok mojego więc po ogarnięciu się kiedy ja już leżałam w łóżku i usypiałam usiadła w nogach mojego łóżka po turecku patrząc na mnie. Podniosłam się i spojrzałam na nią znudzona i śpiąca. Kiedy ona da mi iść spać?
     -Co jest?- spytałam widząc jej minę.
     - Trochę się stresuje jutrem. W końcu ja chodziłam do sztywniackiej szkoły od kąt pamiętam.- jęła krzywiąc się. Zaśmiałam się i rzuciłam w nia poduszkę.
     -Nie wierze- jękłam śmiejąc  się z niej. Posłała mi lodowate spojrzenie- Ty się nigdy nie stresujesz.
Westchnęła przejeżdżając ręką po twarzy i uśmiechnęła się szeroko, szarmancko.
     -Bo jestem super laską. W sumie racja, nie ma czym się przejmować. Zaakceptują mnie to fajnie ale mam ciebie to po co mi inni. My dwie przeciwko światu.
Uśmiechnęłam się lekko. Naprawdę chciałam iść spać.
     -Jak nie dasz mi iść spać to tylko ja przeciwko światu bo cie żywcem zakopę.
     -Zero składu ani ładu w twojej wypowiedzi więc może jednak dam ci spać. Sama jestem śpiąca. Do jutra Ana. - rzuciła poduszkę we mnię i wyszła z pokoju gasząc światło.
Wtuliłam się twarzą w poduszkę i przykryłam odpływając powoli.


     Otworzyłam oczy ale wszystko w około było pogrążone w ciemnościach. Przejechałam dokładnie wzrokiem po całym pokoju przejeżdżając po ścianie do komody. Nagle się spięłam i spojrzałam powrotem na ścianę. Mogę przysiąc, że ktoś stoi pod ścianą, ktoś wysoki a budowa ciała wskazywała na to, ze to mężczyzna. Zmrożona wpatrywałam się w postać w kącie pokoju. W pomieszczeniu rozległ się gardłowe warknięcie, mrożące krew w żyłach warknięcie. Podniosłam trzęsącą się rękę i włączyłam lampkę przy łóżku a gdy w pokoju zrobiło się jasno już nie widziałam żadnej postaci. usiadłam i przetarłam oczy dłonią po czym jeszcze raz się rozejrzałam. Nikogo nie było. Westchnęłam głęboko i jeszcze chwilę siedziałam. Położyłam się chwilę potem nie wyłączając tym razem lampki, zasnęłam.
     Obudziłam się przed budzikiem. Ale czułam, ze się wyspałam. Przeciągnęłam się i przypomniałam sobie co w nocy widziałam od razu sięgnęłam żeby wyłączyć lampkę. Spojrzałam na lampkę która była zgaszona tylko, że nie pamiętam żebym ją gasiła.Opadłam jeszcze chwilę na poduszki ale szybko wstałam z myślą, że wyszykuję się wcześniej od Alice i zrobię śniadanie.
Po ogarnięciu porannej toalety przebrałam się i zeszłam na dół do kuchni gdzie zastałam przy stole Chrisa. Klepnęłam go w plecy i podeszłam do lodówki.
     -CO tam bracie?- mruknęłam penetrując wzrokiem wnętrze lodówki za śniadaniem.
     -Idę zaraz na wykłady więc śniadanie musisz zrobić ty albo Alice bo to co ja zrobiłem to cóż nie wystarczyło nawet jako moje śniadanie. -Powiedział podając mi brudny talerz po śniadaniu. Zmarszczyłam brwi patrząc na niego. Bez słowa pocałował mnie w czoło. -Wróżce późno, tylko sie nie zabijcie. No to tyle, muszę iść. Pa.
Tak szybko się zmył, że nawet nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Parsknęłam śmiechem wkładając talerz do zmywarki. Zrobiłam naleśniki i gdy Alice zeszła na dół już na korytarzu słyszałam jak zamruczała mamrocąc pod nosem coś o śniadaniu.
     -No lepiej szybko tu chodź jak chcesz sie załapać na ciepłe niebo w ustach. - uśmiechnęłam się ciepło w jej stronę.
Widzę, że odwiedziła łazienkę gdyż była już w pełni gotowa. Chyba po raz pierwszy wyszykowałam się przed nią. Ona była rannym ptaszkiem.
     -Mmmm moje ulubione śniadanie.
- usiadła przy stole od razu biorąc naleśnika do ust- a wiesz jak dobrze mi się spało? Boskie łóżko, lepsze niż w tym internacie.
Widziałam na jej twarzy cień smutku. Zrobiło mi się jej żal, że jej rodzice w ogóle nie interesowali się nią i nawet na weekendy nie brali jej do domu z internatu. Podeszłam do niej i siadając koło niej szturchnęłam ją na żarty w ramie na co mi oddała i uśmiechnęłam się szerzej. Po zjedzeniu śniadania wyciągnęłam się wygodnie słuchając anielskiej ciszy. Zerknęłam na Alice która bawiła się telefonem.
     -Nadal stresujesz się szkołą?- Zagarnęłam ją. Spojrzała na mnie i puściła mi oczko.
     -Nie już nie. Przejrzałam na necie tą szkolę od A do Z i wszystkie galerie z tego roku. Cholera, wiesz jakie ciacha chodzą do tej szkoły? Będzie świetna zabawa.
No tak, cała Alice. Zaśmiałam się melodyjnie pod nosem biorąc jej telefon i patrząc na ekran. Zdjęcie w telefonie przedstawiało drużynę koszykarską i chłopcy na zdjęciu nie mieli koszulek. Chłopak z piłką miał olśniewający uśmiech i piękną klatę. Przejechałam go wzrokiem i dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego oczy i uśmiech. Przecież to Justin, brat Crystal. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na jego wygląd. Z pewnością był najprzystojniejszym chłopakiem w drużynie jak nie w szkole. Oddałam telefon Alice i uśmiechnęłam się zadziornie.
     -Juz wiem kogo masz na celowniku.- zaśpiewałam sprzątając z stołu talerze. Usłyszałam głośny śmiech dziewczyny.
     -Tak bardzo oczywiste?- Zmierzyłam ją wzrokiem. Była piękną.
     -No tak. Może dasz rade do niego zagadać. Jestem pewna, że chłopak z taką buzią na pewno jest obiektem westchnień większości dziewczyn. - Wróciłam myślami do sytuacji kiedy jego siostra nas razem poznała. Patrzył na mnie tak dziko, nieufnie.
      - Ale spróbować nie zaszkodzi.
     -Nie zaszkodzi ale teraz zbieraj się bo nie chce się spóźnić na lekcje.- mruknęłam cicho.
Alice zeskoczyła z stołka i wzięła swoja torbę na ramie a moją we mnie. Złapałam ją w ostatniej chwili i zarzucając plecak na ramie zamknęłam drzwi do domu klucz chowając w tylnej kieszeni.


     Zostawiłam Alice w sekretariacie żeby obgadała wszystko z sekretarką po czym ruszyłam na swoją pierwszą lekcje. Chcąc otworzyć drzwi uprzedziła mnie osoba po drugiej stronie. Nie zdążyłam się przyjrzeć kto otworzył drzwi przede mną bo ta osoba we mnie weszła. Była większa przez co zachwiałam się ale niemal od razu poczułam oplatającą moją talię ręke. Kiedy się wyprostowałam i stabilnie stałam spojrzałam na swoje zagrożenie. Napotykając duże, piwne oczy odruchowo się cofnęłam a uścisk na mojej talii zanikł. Justin wziął rękę i minął mnię. Odwróciłam się za nim ale ten był już przy drzwiach swojej klasy. Nawet nie przeprosił. Wywróciłam oczami i weszłam do klasy zajmując miejsce obok Crystal.
     - Hej Ana.
     -No cześć. - uśmiechnęłam się w stronę blondynki. Dzisiaj również oczarowała mnie swoimi oczami. Kto jeszcze na tym świecie ma takie oczy?
     -To w ciebie Jus wpadł?- spojrzała na mnie ciekawie.
     -Tak ale dobra tam. Co tam?
Nie rozumiem po co spytała skoro wiedziała. Przyjrzałam sie jej ale jej twarz nic nie zdradzała oprócz uśmiechu i pustych oczu.
     -Leci. Chciałabym dzisiaj zrobić taki babski wieczór. Dzisiaj jest piątek, rodzice są w delegacji i jestem sama w domu z Justinem. On pewnie wyjdzie na całą noc i zostanę sama. Co powiesz na mała nockę?
Znamy się dopiero drugi dzień i chyba zaufała mi na tyle, żeby zaprosić mnie do swojego domu na noc. Polubiłam ją i chętnie bym się zgodziła ale nie mogę zostawić samej z Chrisem Alice.
     -Crystal wiesz co z chęcią bym przyszła ale wprowadziła sie do mnie kuzynka, dzisiaj jej pierwszy dzień w szkole i trochę słabo byłoby ją zostawić samą w domu z moim bratem.- westchnęłam spoglądając na blondynkę spod rzęs. Do klasy już dawno weszła nauczycielka.
     -O może jak poznam ją dziś to przyjdziecie razem?
     -No zobaczymy. Pogadamy na obiedzie. Poznam was razem.

     Reszta lekcji upłynęła wygodnie szybko, na obiad poszłam pod szafkę Alice by zabrać ją na stołówkę szkolną, Crystal do mnie dołączyła spokojnie stojąc i czekając. Kiedy w końcu moja kuzynka podeszła do nas zdezorientowana patrzyła na Crystal która po chwili ocknęła sie z zamyśleń i obdarzyła Alice uśmiechem.
-Hej Alice to jest Crystal. Poznajcie się. - uśmiechnęłam sie do nich zachęcająco.
Długo czekać nie musiałam, szybko się dogadały. Poszłyśmy razem na obiad. Zabawnie było słuchać jak obydwie trajkotają o mniej istotnych rzeczach. Gdy usiadłyśmy przy stoliku Alice pokazała w stronę jakiegoś chłopaka i szturchnęła Crystal.
     -A patrz jaki ten jest ciasteczko. Muszę go poznać.- uśmiechnęła się.
Spojrzałam w stronę chłopaka którego wskazywała i uśmiechnęłam się delikatnie. Spojrzałam na Crystal z podniesionymi brwiami czekając aż się odezwie. Ta jedynie rozbawiona odchrząknęła.
    -No cóż wierze, że ci sie uda.- zaczęła poważnie po czym zaczęła się śmiać cicho a ja do niej dołączyłam.
     - Z czego się śmiejecie?- Alice patrzyła na nas jak na idiotki.
     -Ten chłopak to mój brat.- żachnęła się Crystal.
     -Nie dziwie się, przystojniak.- westchnęła Alice. - Ma dziewczynę?
Nie wiedzieć czemu zaciekawiło mi pytanie więc i ja spojrzałam ciekawie na Crystal która skrzywiła się po czym zaśmiała.
     - Nigdy żadnej do domu nie przyprowadził oficjalnie ale słyszę w jego pokoju czasem jakiś damski głoś który na pewno nie należy do naszej mamy. Ale i nigdy nie widziałam żeby one wychodziły.
     -Coś tak czułam.- mruknęłam w tym samym czasie z Alice. Spojrzałam na nia kiedy ona puściła mi oczko.
     -No to jak Ana, przyjdziecie obydwie dzisiaj do mnie na nockę?- Spytała blondynka z cieniem uśmiechu na twarzy. Zerknęłam na Alice pytająco na co skinęła głową.
    - O której mamy być?- uśmiechnęłam się delikatnie.
     - o 20? posprzątam troche w domu.- zaśmiała się Crystal.


     Przeskakiwałam z kanału na kanał oparta o poduszkę w salonie trzymając nogi na plecaku. Spojrzałam na zegarek. Było coraz bliżej 20 i czułam, ze się spóźnimy jak nic.
     -Alice!-krzyknęłam.
Usłyszałam tylko jak zbiega ze schodów by zaraz potem krzyknąć jakbym była głucha.
     -Już jestem gotowa, nie drzyj się.- jękła.
    - Ty też.
Wzięłyśmy samochód Chrisa który znów gdzieś wyszedł pewnie z chłopakami. Crystal wysłała mi adres i nie trudno było mi znaleźć jej dom. Był wielkich rozmiarów, prawie jak trzy razy mój.
     -Niezła chata.- mruknęła Alice.
Wyskoczyłam z auta zwinnym ruchem łapiąc plecak i zamknęłam auto gdy brązowooka wyszła z niego.
     - Wzięłaś wszystko?- spytałam.
     - Tak, tak. Już wszystko.
Po tej odpowiedzi podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili słychać było kroki i klucz w drzwiach a drzwi otworzyły się na oścież. Myślałam, że otworzy je Crystal ale byłam w błędzie. Otworzył je Justin, którego miało nie być przecież w domu.


WITAM. To moje drugie opowiadanie. Zakladam, ze początek wg nie jest ciekawy ale mam nadzieje, ze dalszy ciąg będzie lepszy i ciekawy. Nastepny rozdział będzie w weekend.
Czyta szyk omen tu jest. Rozumienie, to taki kop do pisania ;>